W klimacie "Śniadania u Tiffany'ego"
Jest to ulubiona produkcja wielu jej wielbicieli. (Osobiście najbardziej lubię "Rzymskie wakacje".) Audrey jednak nie przepadała za tym filmem:
"Po pierwsze, jak ja mogłam porzucić kota? I po drugie – Truman Capote chciał w tej roli obsadzić Marilyn Monroe.".
Scenariusz średnio jej się podobał. Wiedziała, że po zagraniu księżniczki, musi dbać o swój wizerunek (rola kobiety pochłoniętej życiem towarzyskim, dostającej 50 dolarów na taksówkę od różnych mężczyzn). Stworzyła jednak niezapomnianą postać, która pragnęła być szczęśliwą, jednak nie dążyła do tego. Dopiero prawdziwa przyjaźń, potem miłość pozwoliła jej na spełnienie tego marzenia. Film jest właściwie dramatem zaślepionej kobiety, która zostaje "uratowana" przed dalszym marnowaniem życia. Postać Holly wydaje się być lekka i beztroska. Czy jednak tak jest naprawdę? Polecam obejrzenie filmu. Aby przybliżyć produkcje, umieszczam kadry z "Breakfast at Tiffany", nie w kolejności, by nie zdradzać fabuły, tym którzy jeszcze nie widzieli filmu w całości.
Audrey w kapeluszu, bardzo podkreślał jej oczy
Po prostu KOT
W czerwieni...