Taka przyjaźń się nie zdarza...
AUDREY HEPBURN I HUBERT GIVENCHY
"Nie ma kobiety, która nie marzyłaby o tym, by wyglądać jak Audrey Hepburn."
HUBERT DE GIVENCHY
"Była jego muzą."- tak pewnie usłyszymy o relacjach Audrey i Huberta de Givenchy. Ja jednak sądzę, że to była przyjaźń, i to taka największa z możliwych, nie romans, lecz najszczersza przyjaźń. Hubert był dla aktorki "aniołem stróżem". Dzięki niemu czuła się pewnie przed kamerami, bo taki komfort dawały jego stroje. Dbał, by była zawsze najpiękniejsza. Był artystą, który umiał wydobyć z gwiazdy wszystkie 'kryształki' jej piękna. Po sukcesie w "Śniadaniu..." bała się występować w różnych strojach bez konsultacji z MISTRZEM. I była dla projektanta osobą, dla której był w stanie zrobić wszystko. Dzięki niemu mogła umrzeć w ukochanym domu w Szwajcarii, patrząc na najdroższe jej Alpy. Był potrzebny specjalny samolot dla chorej, który załatwił Givenchy. On czuwał przy Audrey do końca, gdy cierpiała. I to on także (choć zabrzmi to smutno, bo mam myśli konkretne wydarzenie) niósł jej trumnę.
Oto prezentacja strojów Huberta dla Audrey Hepburn:
1)
5)"Sabrina""
3) "Śniadanie u Tiffaniego"
2)"Szarada"
4)"Historia zakonnicy"
1)"Jak ukraść milion dolarów"
Mistrz żyje do dziś, a muza w naszej pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz